środa, 30 listopada 2016

Najwyższa pora

Grudzień za progiem,
za oknami biało. Lekko, ale jednak.
Sanie przygotowane, prezenty się pakują
a zaprzęgu nie ma.
Mikołaj lekko zirytowany.
Też byście byli na jego miejscu.
Przecież sam tej góry prezentów nie udźwignie.
A renifery?
Najpierw golasy wylegiwały się pod lampą,
czekały na przyodziewek i kręciły nosami.
A w końcu urządziły sobie sesję zdjęciową 
i debatują, który strój wybrać.
Czy postawić tradycyjnie na czerwień?









 A może w tym sezonie modny będzie beż?






 Może jednak błękit?




 Szary trzeba przyznać też doskonale się prezentuje.




 A i granat taki twarzowy.




Trudno się zdecydować, a sanie czekają i 6 grudnia tuż tuż.
Eleganciki mi się w tym roku trafiły nie ma co ;)

poniedziałek, 14 listopada 2016

Mała odmiana

Zanim wyjawię co z golasów powstało,
dzisiaj taka mała odmiana 
asortymentu i scenerii.





 Wczoraj na krótko, 
świat przyprószony był śniegiem,
jak ciasto cukrem pudrem.





Po śniegu nie ma dzisiaj śladu, po cieście również ;)
Za to na sesję zimową załapały się sowiszcza,
które powstały w ramach
odmiany od żmudnego wypychania chudych nóżek i rączek.
Muszę przyznać, że dbanie o bogate wnętrze moich szyjątek
jest najmniej ulubionym etapem twórczym.
Za to dobieranie tkanin i kolorów,
ubieranie to to co lubię najbardziej.
A tym czasem w ramach przerywnika,
 zrobiłam przegląd w materiałkach i powstały takie oto ptaszydła.

 








 Teraz wracam do golasów ;)
Jak się przyodzieją zaprezentują się na blogu.

sobota, 12 listopada 2016

Wieczorową porą

Za oknami ciemno i zimno.
Polatują pierwsze w tym roku śniegowe płatki.
A w domu ciepło i przytulnie.
Z kompa sączy się miła muzyczka
lub audiobook.
Muszę przyznać, że chwilę mi zajęło, 
zanim znalazłam sposób pogodzenia miłości do 
książek z miłością do szycia.
Ręczne szycie dzięki temu osiągnęło wyższy poziom przyjemności;)
Takie czytanie jest dla mnie cokolwiek dziwne,
bo gdy zamknę oczy,
przeczytana książka nie kojarzy mi się 
z zadrukowanymi stronami.
I dziwnie tak wyjść z biblioteki z kilkoma płytami,
 zamiast z siatką pełną książek.
  No cóż, 
jak się nie ma czasu na delektowanie się szelestem kartek,
 a ma się czas na słuchanie,
to trzeba go wykorzystać :)
Wraz ze mną w pasjonującą lekturę zasłuchane jest
takie oto towarzystwo;)
 




Kto wie w co zamienią się te golasy?

środa, 9 listopada 2016

Otulania ciąg dalszy

Bardzo się cieszę, że podoba się  Wam
moje kolorowe, jesienne otulanie domowych pieleszy.
Miłe słowa przekazałam autorce barwnych kołowców
i w Jej imieniu dziękuję za wszystkie pochwały :)

Jeżeli chodzi o moją domową dżunglę,
której elementy wpadły w oko niektórym z Was,
to muszę przyznać, że  pokazałam tylko maleńki skrawek
mego zielonego bogactwa.
No cóż nie potrafię zachować umiaru 
w gromadzeniu nie tylko kurzołapów wszelakich,
ale również chętnie gram w zielone ;)
I dlatego liściasta brać, tłumnie zasiedla moje parapety i półki.
Mam w planie przedstawić szerzej moją domową dżunglę,
ale potrzebny jest do tego wolny czas i dobre światło.
Niestety i jedno i drugie jest obecnie towarem deficytowym.

A wracając do otulania,
zobaczcie w jakich ciepłych sweterkach
spacerują moje misiaki słodziaki.
Letni lans poszedł w zapomnienie
na topie są teraz długie spodnie i otulające golfiki.









I co sądzicie o takiej jesiennej, misiowej modzie?

czwartek, 3 listopada 2016

Jesienne otulanie

Tego jesiennego złota,
skąpanego w słonecznych promieniach,
było w tym roku zdecydowanie za mało.
Na chwile ze słońcem, urządzałam z aparatem
prawdziwe polowanie.
 



 Tak prezentował się ogród jeszcze kilka dni temu.
 Teraz po liściach na drzewach zostało już tylko wspomnienie.
A dzisiaj to nawet śniegiem sypnęło.
Czyli przyszedł czas na jesienne otulanie.
Ciepłe swetry, szale i chusty przygotowane.
W domu też pojawiły się otulacze.
Na blogach widzę zaczynają królować perskie dywany.
U mnie podłogi okrywa wersja rodzima (a nawet rodzinna:)
Piękne, kolorowe dywaniki,
 "100% hand made with love"
:)
Spokojnie to nie ja zapałałam wielką miłością do szydełka.
Choć do kolorowych dywaników a i owszem.
 Nie rozstałam się z moją maszyną.
Tym razem chwalę się pracami mojej zdolnej teściowej :)
Zobaczcie jakimi cudeńkami zostałam hojnie obdarowana.
Przy takim otuleniu chłód nam nie grozi.









 W kącie wypoczynkowym otulacze zmieniam 
w zależności od nastroju :)
Co sądzicie o takim nawarstwieniu?








A może taka stonowana wersja lepsza?







Pozdrawiam cieplutko :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...