poniedziałek, 29 października 2012

Kolory jesieni (?)

Jesienne kolorki uwielbiam.
Otaczam się nimi  przez cały rok,
 dominują w wystroju mojego domu i w mojej garderobie.
Pastele i biel lubię, oglądać u innych.
U mnie jednak brązy, rudości, fiolety, zgniłe zielenie,szarości...
Cała przebogata paleta barw.
W planie miałam posta 
o jesieni w kolorach tęczy ...po mojemu.
A tym czasem za oknem,
świat pod śniegową pierzynką.
Ale co tam to nawet dobra sceneria dla kolejnej 
porcji ciepłych omotków.
Nowych szyciowych tworów na razie niet.
Maszyna kurzem obrosła, a ja mieszam kolorowe wełenki,
kawałki jedwabiu, koraliki ;)
Zapraszam, oglądajcie, wybierajcie...































I tak dla przypomnienia, omotki też świetnie komponują się 
z materiałowymi kwiatkami.
Chyba ściągnę pajęczyny z maszyny;)
i uszyję jeszcze kilka takich kwiateczków.
 Bardzo je lubię.





 Dotrwałyście do końca?
Uprzedzam będą następne hihihi.

wtorek, 16 października 2012

Szare i kudłate.

Wczoraj piękna złota jesień,
ciepełko, feria barw.
Dzisiaj wersja mokra, szara, bura i ponura brrrrr.
Takiej jesieni nie lubię.
Choć muszę przyznać, że 
w domku pod kocykiem, z kubkiem pysznej gorącej herbatki,
i ciekawą książką w ręce jest całkiem miło.
Ta szara wersja jesieni
to dobry moment, aby zaprezentować
co ostatnio mi się ufilcowało...
Broszki kudłate,
dodatek do dzianinowych otulaczy.
Strasznie namęczyłam się,
robiąc im zdjęcia.
Ciągle wychodziły nieostre i jakieś takie płaskie.
 To najlepsze ujęcia...












niedziela, 14 października 2012

Moje kwiatki tańczą;)

W poprzednim poście obiecywałam 
nadrabianie blogowych zaległości.
I idzie mi jak po grudzie,
 bo ciągle coś pilniejszego pojawia się na horyzoncie.
W tym tygodniu popołudnia zajęła akcja
ratowania kwiatków i warzywek przed mrozem.
Kwiatki zostały uratowane i ogromne juki
znowu wypełniają przestrzeń na klatce schodowej.
Datury i reszta rozgościły się w piwnicy.
A warzywka przed mrozem schowałam do...zamrażarki hihihi.

Przeglądając zasoby zdjęciowe w aparacie
przypomniałam sobie, że nie pochwaliłam się...
moje kwiatki "tańczą";)))
Jeszcze we wrześniu powstało dwadzieścia kwiatów.
Dużych, żarówiastych.
Nie wiem czy mogę zdradzić z czego pochodził materiał,
z którego zostały zrobione hihihi, 
Niełatwo było znaleźć 
materiał w takim rzucającym się w oczy kolorze.
Zrobienie zdjęć też nie było proste.






A tu proszę tańczą...



Powiem więcej wytańczyli tytuł wicemistrza :)))

Więcej zdjęć ----> TU

Zdolne dzieciaki ops... młodzież :)

niedziela, 7 października 2012

Z poślizgiem.

Mam nadzieję, że wychodzę na prostą. 
Zabiegi zakończone,
 czyli około dwie godziny dziennie odzyskam.
Liczę, że czas na drobne rękodzielnicze przyjemności,
teraz łatwiej się znajdzie.
Nadrabiając blogowe zaległości
dopiero dziś z tygodniowym poślizgiem 
przedstawiam relację
W tym roku nie dane mi było niestety pełne uczestnictwo 
w imprezie. Festiwal odbywał się bowiem w piątek i sobotę.
Imprezą musiałam cieszyć się sama, bo blogowa koleżanka tym razem 
nie dojechała:(
Nasze zeszłoroczne relacje pełne ochów i achów możecie zobaczyć TU i TU

Piątkowe warsztaty z powodu pracy i zabiegów były poza moim zasięgiem:(
Wielka szkoda bo w tym dniu można było wziąć udział 
w dwóch warsztatach, a w sobotę tylko w jednym.
W piątek  "przelotem" zaglądnęłam
jak inni wyżywają się artystycznie,
 sama musiałam się obejść smakiem.
Podobnie jak w ubiegłym roku, w ramach festiwalu 
można było wziąć udział w całej gamie warsztatów.
 Ja musiałam się zdecydować tylko na jeden.
Jakie męki decyzyjne przeszłam... bo i to kusi i to nęci.
W końcu postanowiłam spróbować 
swoich sił w malowaniu na desce.
A co, do odważnych świat należy.
Warsztat poprzedzony był 
krótkim przedstawieniem historii  ikonopisarstwa.
A później można było spróbować swych sił
pod czujnym okiem prowadzącej.

Oto mój:) Anioł Złotowłosy...




Po zmaganiach z pędzlem i farbami, 
zajęłam się bliższą mi techniką...szyciem.
W tym roku, dodatkowo podczas Festiwalu, 
zorganizowane zostały bowiem
warsztaty pokazowe.
Szycie jest mi bliskie, to i owo udało mi się uszyć,
 ale patchwork to dla mnie sztuka tajemna.
Pani Małgosia ze skrawków materiały potrafi wyczarować CUDA.
Może i ja kiedyś popełnię pikowaną podusię 
o kołderce nie śmiem nawet marzyć.

Tyle zeszłotygodniowych wspomnień.
Jeszcze mam dla Was kilka jesiennych fotek.





 
 Miłego tygodnia życzę:)
 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...