Jeszcze trochę pomęczę Was moimi iryskami.
Teraz wyglądają najpiękniej
i mogłabym godzinami je podziwiać.
Jak tu siedzieć przy maszynie?
Muszę nasycić oczy i duszę tym pięknem,
aby było do czego wracać w słotne jesienno-zimowe dni.
Zobaczcie one wyglądają jak baletnice w delikatnych,
falbaniastych spódnicach.
Te starsze odmiany o mniej falbaniastych płatkach też są cudne.
Są tacy co doceniają bogate irysowe wnętrze ihihi
Są niestety i wielbiciele irysowych liści - ślimory tfffu.
Smakują im zwłaszcza te szlachetniejsze odmiany.
Liście niektórych, a nawet o zgrozo kwiaty zostały pożarte.
Mam nadzieję, że biedaki przetrwają tą inwazję,
ale kwiatami niektórych nie będzie mi dane się cieszyć w tym roku:(
A tak wygląda irysowy festiwal w moim ogrodzie.
Miłego niedzielnego wieczoru życzę :)