Ech przegapiłam dzisiaj moment dobrego światła
na irysowych płatkach.
Mam nadzieję, że to słoneczko, które się w końcu pokazało
zagości na dłużej
i słoneczna sesja zdjęciowa się odbędzie.
Mój sprzęt wzbogacił się dzisiaj o statyw :)
Bardzo ciekawa jestem, czy wyeliminowanie drżenia ręki
pozwoli na lepsze, ostrzejsze ujęcia.
Dzisiaj proponuje kilka wcześniejszych irysowych portretów.
Niesamowite!!!jakie to piekne kwiaty!!! i takiez Twoje zdjecia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńcudne kwiaty i zdjęcia je prezentujące !!!
OdpowiedzUsuńIrysy, to kwiaty, które istnieją w moich wspomnieniach. Było ich całe mnóstwo przy plebani, w wiosce, w której spędziłam dzieciństwo. Są w pamięci jako grupa długich kwiatów, widzianych z daleka albo z bardzo bliska, same płatki, mieniące się odcienie fioletu, niesamowicie działające na zmysły dotyk mięsistego, delikatnego płatka. Irysy to piękne, dumne kwiaty. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńa wiesz,że twój ogród zawsze kojarzy mi sie z irysami???? cudne:))
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się pierwszy! u mnie dziś tez będzie o irysach. Statyw- zobaczysz jak bardzo pomocny (jeśli używasz stabilizacji obrazu - przy zdjęciach ze statywu trzeba ją wyłączyć!)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
M.
Zakochałam sie w Twoich irysach i muszę takie mieć;)
OdpowiedzUsuńcudowne kolory masz ....ten pierwszy jest przecudowny na dodatek :)
OdpowiedzUsuń