Kilka dni temu Lloka
zaproponowała odkurzenie wspomnień,
czyli podróż sentymentalną do czasów dzieciństwa.
Co tu kryć dość odległa w czasie to podróż,
moi milusińscy tak jak i ja swoje latka mają
"czterdzieści lat (i ciut ;) minęło jak jeden dzień..."
Proszę wygodnie usiąść, ruszamy i....
Proszę państwa
oto Miś.
Jest ze mną od zawsze.
Na zdjęciu z bardzo wczesnego dzieciństwa,
już jesteśmy razem.
Ja golutki uśmiechnięty bobas, a obok on mój Miś.
Do dzisiaj jest stale obok mnie :)
Ma swoje honorowe miejsce na półce.
To najbardziej wytarte miejsce na brzuszku,
skrywa piszczący mechanizm,
który działa do dziś.
Kąpiel nie jest wskazana dla mojego pupila.
W jego wnętrzu znajdują się chyba trociny,
które brzydko zażółciły futerko
podczas kąpieli wiele lat temu.
Zabiegi higieniczne ograniczam do delikatnego odkurzania.
Ale Miś na półeczce nie jest sam.
Niestety nie pamiętam
od kogo dostałam tę lalę,
nie potrafię też powiedzieć
dlaczego została mi właśnie ona.
Może dlatego, że była inna niż wszystkie?
Jest szmaciana z plastykową twarzą.
Ubranka ma oryginalne, tylko na nogach
ma uszyte przeze mnie, całe lata temu, rajstopki.
Towarzystwa dopełnia pewien wiekowy łobuziak
Kajtek.
Przetrwał mnie, mojego brata i nasze dzieci:)
Wspomnienia nie byłyby kompletne
bez ukochanych bajek.
Oto one:
Widać, że wyczytane z kretesem.
Służyły również moim dzieciom.
:)
A jedną z ulubionych była
"Depesza" Jana Brzechwy
"...Dwaj telegrafiści przy dwóch aparatach
Tę samą depeszę ślą do adresata,
Wystukują kolejne litery:
Stuk - stuk- stuk-.."
Dzisiaj w dobie maili i esemesów
kto pamięta jak wysyłało się telegram na poczcie?
"....przychodzi depesza:
OB. Kulesza.
Stop.
Przyjeżdżaj do Kielc na racuszki Bob.
Ledwo przyszła depesza,
Skoczył Leszek Kulesza
I po chwili już był w autobusie,
Bo bardzo śpieszyło mu się.
Przyjechał do Kielc w samą porę,
Wieczorem,
Kiedy na stół wnoszono racuszki.
A racuszki, że lizać paluszki.
Takich nigdzie i nikt Wam nie poda.
Nie proszono Was? A szkoda."
Pędzę i ja upiec racuszki.
Mam nadzieję,że moi panowie będą lizać paluszki ;)
Fantastyczne pamiątki. Miło jest tak wrócić pamięcią wstecz spoglądając na nie. Zapraszam do mnie... od czasu do czasu bedę pokazywać moje starościowe zabawki :-)mam ich wiele.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Witam kolejnego blogowego misiaka:) Ciekawe jak duża gromadka w sumie się zbierze...?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wspaniałe pamiątki, wspaniałe wspomnienia. Miś uroczy, a takie lale szmacianki z plastikowymi głowami też uwielbiałam, można im było dowolnie zginać rączki i nóżki.
OdpowiedzUsuńKsiążki rewelacyjne, zwłaszcza te ilustracje, fantastyczne...
Pozdrawiam serdecznie
Piękne pamiątki!!!
OdpowiedzUsuńMiło powspominać ,prawda?
Pozdrawiam
Misio prawie taki jak mój z dziecięcych lat :)
OdpowiedzUsuńMiałam podobną szmacianą lalę z plastikową twarzą. Pozdrawiam ją, misia i ich właścicielkę:)
OdpowiedzUsuńBardzo klimaciarskie zabawki:):) Jak byłam mała to właśnie takie oczy rysowałam wszystkim swoim postaciom -jak ma Twój Kajtek:)Tilda anielica wyszła Ci wzorcowa, a za wyróżnienie serdecznie dziękuję. Pozdrowienia z lasy wysyłam:)
OdpowiedzUsuńPiękne pamiątki! Ale szczerze mówiąc wpadłam tu szybciutko Twój pierwszy KOSZ zobaczyć! Myślałam, że już zaczniesz się nim chwalić :-) Czekam z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
aga
Świenty post! Genialne pamiątki! Aż się rozczuliłam patrząc nna te zabawki! Najbardziej jednak zafascynowała mnie ta ilustracja z telegrafistami...jest taka niesamowita! pozdrawiam
OdpowiedzUsuń