Po raz kolejny przekonałam się, że planowanie
sensu większego nie ma,
( słyszę ten chichot tam na górze).
Ferie zamiast realizacją projektów różnorakich
rozpoczęłam leżeniem w łóżku.
Głowa, chyba od tego nadmiaru pomysłów, chciała mi pęknąć:(
Mam nadzieję, że jutro w końcu obudzę się
bez przykrych niespodzianek.
Na domiar złego
szyciowa wena całkiem mnie w nowym roku opuściła.
Na całe szczęście wraca powoli małymi kroczkami :)
A na koniec muszę jeszcze się Wam pochwalić
jakich gości mieliśmy w sobotę w naszej ptasiej stołówce.
Pan bażant jest częstym gościem,
ale w tak licznym damskim ;) towarzystwie
udało się go namierzyć po raz pierwszy.
Dzisiaj po śniegu już ani śladu, słonko przygrzewa
czyżby małymi kroczkami zbliżała się wiosna?
Zdrówka życzę. Wena ujawniła się w ślicznych maluchach a goście faktycznie wyjątkowi.
OdpowiedzUsuńśliczności:) Wena wróci za chwilkę:)
OdpowiedzUsuńŚliczne a z weną to tak już jest. Raz jest a raz jej nie mam. Wiem coś na ten temat. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńżyczę dużo zdrówka! A te małe kroczki widoczne na fotkach wyjątkowo urocze są:)
OdpowiedzUsuńJakie to prześliczne, jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńWspółczuję takiego początku ferii. Mnie tez przeziębienie dopadło w poniedziałek. To chyba od nadmiaru wolnego czasu :) I też wena wyjechała na ferie.
OdpowiedzUsuńŚliczne słoiczki masz w spiżarence :)
Śliczne kapturki:)
OdpowiedzUsuńFerie i chorowanie? Niestety, większość kadry tak ma :-) Zdrowia życzę na pozostały tydzień.
OdpowiedzUsuńA powrót weny bardzo udany i urokliwy :-)
prześlicznej urody, a o wenę się nie martw, chyba gorzej jak u mnie być nie może.
OdpowiedzUsuńWidać z całą pewnością, że wena wróciła:) Słodkie są te kapturki i jakie pomysłowe. Twoje prace są zawsze takie dopracowane:) Potrafisz jedną rzecz przedstawić w kilku wspaniałych wersjach i dlatego tak chętnie oglądam tu zaglądam (no... może nie tylko dlatego...;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejne prace:))
Czapeczki na słoiki takie urocze, że aż mi się zachciało przetwory robić...no boskie!
OdpowiedzUsuń