Zachciało mi się czegoś nowego,
takiej odskoczni od królików i kotów.
Siadłam wczoraj najpierw z ołówkiem w ręce,
rysowałam i wycinałam i...
takiego słodziaka zmajstrowałam :)
Rzadko zdarza mi się wpadać w zachwyt
nad efektami mojej własnej pracy.
Najczęściej ochy i achy słychać, gdy przeglądam
prace prezentowane na innych blogach.
Ale tym razem powiem nieskromnie ...
udał mi się ten słodziak :)
Zachęcona rozczulającym efektem pracowałam do nocy dalej
i powstały kolejne misiaki słodziaki.
I coś czuję, że to jeszcze nie koniec :)
A tym czasem proszę oto misiowa panienka.
I jeszcze jeden... kochliwy misio :)
I jeszcze wspólna sweet focia ;)
Słodziaki są urocze
OdpowiedzUsuńCudowne!!! A najlepsze (poza kolorystyką i ogólnym urokiem) jest to, że od początku do końca są własne :)) pozdrawiam gorąco :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię zachwytom, bo są naprawdę słodkie. Zastanawia mnie rola kochliwego misia, czy na coś się zanosi?
OdpowiedzUsuńSerdeczności.:))
Zachwyt zrozumiały :-) Misiaki są przeurocze :-)
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczne mają mordki. Fajne łapki. Bardzo udany projekt!
OdpowiedzUsuńŚwietne słodziaki:)!!
OdpowiedzUsuńmisiaki-słodziaki :) Ten z serduszkiem ach i och!!!
OdpowiedzUsuńFajne :-)!!!
OdpowiedzUsuńSłodziaki urocze !!! Wcale nie dziwię się że wpadłaś w samozachwyt. Miałaś ku temu powody !!!
OdpowiedzUsuńMisiaki są naprawdę śliczne:)))
Pozdrawiam Cię ciepło i serdecznie.
misiaki przeurocze
OdpowiedzUsuńFaktycznie słodziaki! Naprawdę bardzo urocze! Pozdrawiam ciepło!!!
OdpowiedzUsuńDo tej pory myślałam że w temacie misiów wszystko już było
OdpowiedzUsuń