Witam wszystkich odwiedzających mój zakątek!
Szczególnie ciepło osoby, które zaglądnęły tu po raz pierwszy.
Moje błogie lenistwo pod lipami dobiegło końca.
Pora brać się do pracy w domu i ogrodzie.
Ale zanim zabiorę się na poważnie za porządki i przetwory,
winna Wam jestem gorące podziękowania,
za trzymanie kciuków i ciepłe myśli, którymi mnie wspierałyście
i fotorelację z Jarmarku.
Jak pisałam w poprzednim poście czas przed wyjazdem
do naszego wakacyjnego zakątka spędziłam przy maszynie,
przygotowując się do gościnnych występów na Jarmarku Holeńskim.
Jednym z argumentów
używanych przez osoby zachęcające mnie do udziału w nim było...pomożemy.
I pomogli !
W przedsięwzięcie zaangażowała się cała rodzina :))
DZIĘKUJĘ I BUZIAKI PRZESYŁAM !
Poważny problem, który musieliśmy rozwiązać
to przygotowanie stoiska.
Organizatorzy Jarmarku zapewniają wyznaczone miejsce,
a resztę trzeba sobie rozwiązać we własnym zakresie.
Okazało się, że czasem wystarczy
w zwykłych przedmiotach dostrzec ich niezwykłe możliwości.
Moim kramem jarmarcznym stała się huśtawka ogrodowa ;))
Pomysł przedni, choć niestety oprócz zalet miał również pewne mankamenty.
Duże rozmiary i ciężar,
wymagały zaangażowania bladym świtem, i późnym popołudniem,
sporej grupy, męskiej części rodziny z odpowiednim pojazdem.
Po zagospodarowaniu całej uzyskanej tym sposobem przestrzeni,
mój pierwszy (co muszę podkreślić) jarmarczny stragan
prezentował się tak...
Pierwszy (i chyba nie ostatni ;) "jarmarczny występ" miał być... wakacyjną przygodą.
Tak mówiła jedna z moich wspaniałych pomocnic (widoczna na zdjęciu poniżej).
"...Będzie fajnie, zobaczysz."
Fajnie było zaprzeczyć nie mogę,
ale nikt nie podejrzewał, że przygoda będzie z gatunku tych ekstremalnych.
Od kilkunastu lat jedną z wakacyjnych atrakcji był jarmark w Holi.
I wszyscy pamiętamy, że zawsze była piękna pogoda, wręcz upał.
W tym roku niestety...
zostaliśmy utopieni w strugach ulewnego deszczu.
Teren skansenu gdzie odbywał się jarmark
i łąka, na której wyznaczony był parking,
zamieniły się w bajorko:(
Mój kramik nie był najlepiej przygotowany na takie warunki.
Miało być przecież słonecznie jak zawsze!
Ratowałyśmy się osłaniając folią malarską, którą dziewczyny
"tyczki pomocniczki" ;)) dzielnie podtrzymywały.
Zdjęcia zrobionego w tych ekstremalnych warunkach
niestety nie mam.
Druga pomocnica też nie została uwieczniona na zdjęciu
(zupełnie nie wiem jak to się stało)
Tu uwieczniony został moment
między jedną ulewą a drugą (folia zawieszona jest na daszku)
Na szczęście nie wszystkich przegoniła brzydka pogoda.
Jedną z nieustraszonych
okazała się nasza blogowa koleżanka OLQA.
Jej relację z Jarmarku możecie przeczytać TU
gorąco polecam, uśmiałam się do łez.
OLQA jak słońce, pojawiła się i znikła szybko.
I chyba nie mogę powiedzieć,
że poznałam osobiście jedną z blogerek.
Koniecznie musimy to naprawić!
Może za rok, a może ... ciekawa jestem z której części Polski
jechałaś do Holi 400 km? Bo ja jechałam tyle samo!
Na dalszą część wakacyjnych wspomnień
zapraszam następnym razem.
Pędzę robić pranie gigant,
błysnęło słonko...
będzie gdzie suszyć :))
POZDRAWIAM SŁONECZNIE !
Ale bedzie co wspominac :DDD
OdpowiedzUsuńalez masz tam cudownosci :)pozdrawiam serdecznie
Świetny pomysł z ta huśtawką :) Bardzo mi sie twój straganik podoba. Szkoda, że nie mogłam go zobaczyć na żywo.
OdpowiedzUsuńFantastyczne stoisko :)
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
Bardzo fajny pomysł na stoisko ,a ile na nim sliczności :))
OdpowiedzUsuńdzięki za tak miłe słowa ( pomimo mojego głupawego występu)do Holi przyjeżdżam co roku, bo pod Parczewem mieszka mój brat a z domu ( Sosnowiec)mam rzeczywiście daleko, pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńStoisko robi wrażenie! Oszołomiła mnie ilość rzeczy. Niesamowicie wyglądają wszystkie twoje rękodzieła w jednym miejscu! Oczu nie można nacieszyć! Gratuluję i życzę kolejnych sukcesów na innych jarmarkach :-))
OdpowiedzUsuńkramik prezentuje się fantastycznie
OdpowiedzUsuńDziękuję dziewczyny za odwiedziny i miłe słowa!
OdpowiedzUsuńAtuś innych jarmarków nie przewiduję. Z tą huśtawką jeździć po Polsce byłoby raczej ciężko;) Może za rok "wystąpię" w Holi.
Pierwsze koty:))) Dobrze że się zdecydowałaś, wiedziałam że nie będziesz żałowała:)))
OdpowiedzUsuńMój pierwszy jarmark odbywał się również w strugach deszczu i zimnie okropnym, o czym świadczy zakup przeze mnie czapki od jednej z wystawczyń :)))))
Jeszcze raz gratuluję, podobnie jak Ata oczu oderwać nie mogłam od tych wszystkich cudowności na Twoim stoisku :))))
No to się działo Iwonko :) Stoisko cuuudowne - same wspaniałości! Pozdrawiam ciepło :*
OdpowiedzUsuńpiękne stoisko, szkoda tylko, że pogoda nie dopisała:)
OdpowiedzUsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i licżę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń