Miało być dziewczęco, słodko
i na różowo...i proszę bardzo:)
Na choince, która golusia,
pozbawiona ozdób wraz z doniczką wylądowała w ogrodzie,
przysiadło stado sówek.
Puszyły się i domagały sesji zdjęciowej.
Co było robić pognałam po aparat;)
Niektóre podziękowały pomachały skrzydełkiem
i poleciały w siną dal ;)
Inne wolały ciepły kącik w domku,
ale teraz chętnie wybrałyby się w podróż.
Może, ktoś chciały którąś ugościć?
W planie są sowy w wersji bardziej męskiej.
Tylko nie wiem kiedy, bo
ferie się skończyły, do pracy trzeba było wrócić
i czasu na szycie znowu mniej.
W domu bez choinki tak jakoś łyso się zrobiło
i o nowych dekoracjach trzeba pomyśleć.
Ciekawe czy nasze drzeweczko dotrwa do wiosny
i uda się je zasadzić w ogrodzie.
Pozdrawiam wszystkich Podczytywaczy,
szczególnie nowych Obserwatorów bloga.
Serdecznie dziękuję za wszystkie pozostawione
miłe słowa.
One niezwykle mobilizują do działania:)