wtorek, 31 sierpnia 2010

Pierwszy dzwonek.

Ależ ten czas leci, 
dopiero planowałam wakacyjny wypoczynek,
a już znowu siedzę nad planami 
nowego roku szkolnego.

Czytałam na wielu blogach o Waszych przygotowaniach.
Pierwszy dzwonek 
jest szczególnie wielkim przeżyciem,
gdy faktycznie jest tym pierwszym.
Ja i moi chłopcy te doznania mamy za sobą.
Młodszy syn idzie wprawdzie do pierwszej klasy,
ale licealnej i aranżacji w pokoju nie zmienialiśmy;)
A w tym wieku to już przecież  twardziel...
do miękkości w nogach się nie przyzna.
Na wszelki wypadek na wzmocnienie 
i ku pokrzepieniu serc;) 
przygotowałam na kolację uwielbianą pizzę.

Na pierwszy dzwonek przygotowują się nie tylko uczniowie,
ale nauczyciele również.
Pierwsze wrażenie jest przecież bardzo ważne.

Jak myślicie co lepsze ...
- granat -


czy...
- brązy i beże-


 i torba na książki do kompletu :)


Od razu widać, że biologica?

Przygotowania na szkolny debiut nie ominęły mnie tak całkowicie.
Mój bratanek zaczyna jutro szkołę 
i u ciotki złożył zamówienie m.in. na worek z rekinem.
U Gazynii podpatrzyłam fajnego "uśmiechniętego" rekinka.
Zaglądnijcie do niej koniecznie, cudeńka potrafi uszyć.

Mam nadzieję, że mój worek...
pełen cukierków przypadnie pierwszoklasiście do gustu;)



Udanego, pełnego sukcesów roku szkolnego życzę!



niedziela, 29 sierpnia 2010

A mnie jest szkoda lata.

Chodzę dzisiaj i wzdycham...





"... już po lecie, po wakacjach, po słońcu, mój Boże!
Już się zacznie szaruga na świecie, no, jasnych spodni już chyba nie włożę.
Pewnie deszcze się zaczną i słota..."






a "... mnie jest szkoda lata i letnich złotych wspomnień,
Niech mówią: głupia, o mnie, a mnie jest żal.
Za oknem szaro, smutno, a jeszcze przed miesiącem
Pogoda, zieleń, słońce, naprawdę żal."

***




 Aby zatrzymać na dłużej letnie wspomienia
obfociłam ogrodowe piękności.
Będzie co oglądać w chłodne, jesienne i zimowe wieczory.

Uplotłam wianki.
Oprócz "dożynkowego", który wisi w kuchni
powstał jeszcze bardzo aromatyczny wianek z ...kopru włoskiego.

Kiedyś ze dwa lub trzy lata temu, przez pomyłkę
moja mama wysiała zamiast zwykłego 
koper włoski :)
Bardzo zdziwiliśmy się dziwnym zapachem i wielce okazałymi rozmiarami naszego koperku hi,hi,hi.
Dokładniejsze zapoznanie z opakowaniem nasionek wyjaśniło sprawę.

I tak od kilku lat rośnie sobie niebotycznie.


W jego gąszczu w tym roku kryją się...


Może wiecie jak można go wykorzystać?

Ja miałam taki pomysł...





Zakwitły moje doniczkowe słoneczniki.
Ponieważ wysiewałam je dość późno,
teraz mogę się cieszyć ich pięknymi kwiatami.

Polecam tę odmianę wszystkim z balkonowym areałem;)


I wiecie co? 

Myślę, że w taki chłodny deszczowy dzień jak dziś
lato schowało się w tych słonecznikowych kwiatach...





Pozdrawiam wszystkich słonecznie:)

wtorek, 24 sierpnia 2010

Torby i torebeczki.

Podczas mojego krótkiego wakacyjnego urlopu
oprócz poszeweczek, 
o których pisałam wcześniej,
powstały jeszcze torebeczki.



Można się z nimi wybrać na zakupy
lub spakować buty do przedszkola lub strój na wf, można...
Powiedziały mi o tym
dwie młode damy, 
które zostały nimi obdarowane :)


Ponieważ pomysł wydał mi się godny powtórzenia,
powstały kolejne ...

torby większe






torby mniejsze




 

Tu można zobaczyć różnice w wielkości.


Ciekawa jestem jak zostaną przyjęte
w pewnym sympatycznym miejscu.

Promienie letniego słonka Wam posyłam.




poniedziałek, 23 sierpnia 2010

"Widok z góry najwyższej".

Wczorajsza niedziela  upłynęła miło
na łonie przyrody.
:)


Korzystałam z kończących się wakacji
i cieszyłam się urokami przemijającego lata.

Podczas wędrówki przypomniała mi się 
piosenka zespołu Exodus
"Widok z góry najwyższej"
Nie zdobywałam wczoraj  w prawdzie
niebotycznych szczytów,
ale troszkę zmagałam się z brakiem sił ;)



"A kiedy wreszcie nadejdzie
ta chwila oczekiwana,
że staniesz wysoko na szczycie,
wielka radość...



Lecz to,co ujrzysz,
twym całym światem zakołysze.
Bo obok twojej,tej naj...
Są inne góry,jeszcze wyższe.




Powróci natrętne pytanie,
czy warto naprawdę było,
mozolnie stawiając krok za krokiem,
odnosić zwycięstwa nad losem i sobą.
Przecież im wyżej wejdziesz,
tym trudniej żyć.
I większa przepaść pod tobą.

Serca drżenie,żal,niepewność,
że wszystko minie...
Lecz tylko stamtąd,
tylko stamtąd zobaczyć możesz,
jak pięknie jest w dolinie...


 Myślę, że piękne słowa tej piosenki dotyczą również 
codziennych zmagań.

Wytrwałości sobie i Wam życzę
aby widok z codziennych szczytów
zapierał dech .

sobota, 21 sierpnia 2010

Chwalę się :)

Dziękuję za życzenia i wszystkie miłe słowa 
pozostawione w poprzednim poście.
:) 

Czy Wam też sobota mija 
jak mrugnięcie okiem?

A tyle jeszcze chciałam zrobić ....ech!

Już od kilku dni mam zamiar się pochwalić
cudeńkami, 
którymi w ramach wymianki obdarowały mnie dziewczyny.
Niestety nie tylko sobota mija mi tak prędko
i na to aby spokojnie usiąść i coś napisać 
czasu brak .
Albo internet odmawia współpracy :(

A tym czasem w mojej kuchni zamieszkały...
urocze anielskie panienki,
które są dziełem zdolnych rączek Anieliny.
Kto nie  zna jeszcze jej pięknych aniołów,
musi koniecznie ją odwiedzić.
Pomysłów na kolejne anielskie zastępy jej nie brakuje.




 Piękny domeczek od Jolanny mam i ja :))




Koniecznie zaglądnijcie do tej niezwykle pomysłowej osóbki.
Realizując swoje pomysły wykorzystuje 
coraz to nowe, czasem zaskakujące elementy.

Stworzyła m.in. całą kolekcję rameczek.
A taką uroczą przysłała dla mnie :)




Przesyłeczka zawierała jeszcze wianeczek, któremu znalazłam miejsce 
na mojej nowej półeczce w pokoju, 
który po zmianach szumnie nazywany jest salonem;)



W moje skromne progi mam zamiar Was zaprosić...
innym razem, w którymś z kolejnych postów:)

Kochane bardzo, bardzo Wam dziękuję,
że zechciałyście podzielić się
ze mną stworzonym przez Was pięknem!



poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Roczek :)

Czy wiecie, że to już ?

Dokładnie dzisiaj mija rok 
od mojego pierwszego wpisu na blogu.


Do tego magicznego wirtualnego zakątka,
pełnego twórczych i przesympatycznych kobiet 
trafiłam całkiem przypadkowo.
Najpierw tylko oglądałam, czytałam i wzdychałam;)
nad tymi wszystkimi cudownościami.
Później zapragnęłam...
dołączyć do tego pozytywnie zakręconego grona.

Miałam wiele oporów przed założeniem swojego bloga. 
Zupełnie nie wiedziałam jak się do tego zabrać. 
 Nie należę do pokolenia urodzonego z pilotem w ręce;)
Przy pomocy syna udało się
... jakoś poszło :)) i idzie do dziś.

Zapałałam miłością wielką do tildowych królików;)

 


Powstało ich kilka i na pewno będą następne
bo żaden nie zagrzał u mnie długo miejsca.
Nawet pierwsza Królisia, 
która miała pozostać ze mną na wieczną rzeczy pamiątkę.
Mimo wielu niedoskonałości w wyglądzie,
wywędrowała w dziecięcych łapkach.

Popełniłam też tildowe anioły.


W tej delikatnej, anielskiej materii 
czuję pewien niedosyt.
Patrząc na piękności jakie powstają 
w zdolnych rękach blogowych koleżanek
wiem, że do tematu jeszcze wrócić muszę.

W wolnych chwilach, 
których na co dzień niewiele,
moja "radosna twórczość" rozwija się 
podsycana Waszymi komentarzami
i inspirowana Waszymi blogami.



Dziękuję Wam za miłe wspólne blogowanie.
Za wszelkie ciepłe słowa 
i wyrazy sympatii.
Dziękuję za możliwość poznania 
mnóstwa fantastycznych miejsc tworzonych przez niezwykle kreatywne i zdolne osoby.
Jesteście dla mnie kopalnią inspiracji. 
Mam cichą nadzieję, 
że tworząc mój zakątek
czasem udaje mi się
odwzajemnić i zainspirować Was również.
Pozdrawiam wszystkie wyjątkowe, twórcze osóbki.

Duża buźka:))


piątek, 13 sierpnia 2010

Wakacyjne przeróbki.

Jak pisałam w poprzednim poście
podczas urlopu znalazłam również chwilę 
aby usiąść do maszyny :)
(każdy odpoczywa w końcu tak jak lubi)
Poproszono mnie o uszycie poszewek na podusie.
Czerwono - biała krateczka, która na ten cel 
została przeznaczona, była kiedyś zasłonką,
ale w tej roli już się znudziła.


Powstało z niej kilka poszeweczek 
dla  dziewczynek dużych ... 





i dla dziewczynek małych :)




Będzie jeszcze... coś bo kawałek zasłonki jeszcze został :)


Miłego weekendu dla Was życzę.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Wakacyjne wspomnienia.

W tym roku ciągle coś idzie nie tak.
I moje urlopowanie też nie obyło się bez zawirowań.
Wyjeżdżałam dwa razy.
Z powodu zdrowotnych problemów w rodzinie
pierwsza część urlopu okazała się wyjazdem weekendowym :(
Później sytuacja ustabilizowała się na tyle,
że udało się wyjechać jeszcze na tydzień.
Tym sposobem urlop był jeszcze krótszy niż planowałam.
Ale odpoczywałam intensywnie :)

Główną atrakcją części weekendowej był jarmark
odbywający się w skansenie w Holi (okolice Włodawy)






 Jarmark odbywa się  co roku,
zawsze razem z odpustem - praznikiem 
ku czci patrona tamtejszej cerkwi św. Antoniego.



Ja co roku wypatrzę tam coś dla siebie :)



Druga część urlopu to reszta zaplanowanych atrakcji :)
Czytanie, dumanie i podziwianie widoków.

Taki roztaczał się przed naszymi oknami...




Było pluskanie w jeziorze...



...obiadu na ogniu gotowanie,



mniam, mniam...


...rowerowe przejażdżki i spacery po lesie i okolicy.




A w lesie nie lada gratka...

 







...kurki na masełku ...ach...



Szczęściarze mogą trafić w lesie na coś takiego...

 

Kto wie co to jest?



Było też troszkę czasu na szycie ale o tym innym razem :)

Wakacyjne buziaki 
dla wszystkich odwiedzających!




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...