Dzień Babci był wczoraj dzisiaj kolej na Dziadka:)
Dziadkom z okazji ich dzisiejszego święta sto lat życzę:)
A wszystkich zapraszam na pyszną kawkę
i smakowite ciasto.
Przepis na ciasto o sympatycznej nazwie "wiewiórka"
znajdziecie w necie bez problemu.
Ja gorąco je polecam, bo smaczne i proste w przygotowaniu.
Takie lubię najbardziej :)
U mnie ostatnio w wersji na bogato z polewą czekoladową mniam.
Znika w mgnieniu oka niestety;)
Włączymy nastrojowe światełka?
Ja ciągle jeszcze delektuję się
świąteczno - zimowymi dekoracjami,
a to wcielenie starych drzwi od babcinej drewutni uwielbiam:)
I przeczytamy opowieść, którą znalazłam w sieci
zatytułowaną "Podróżujący anioł".
"Zbliżał się zmierzch, gdy zmęczony
drogą Anioł ujrzał na wzgórzu nikłe światło palące się
w oknach starego domu.
-Wreszcie... Pomyślał zatrzymam się tam na noc odpocznę.
Ruszył na przód drogą wiodącą w wyznaczonym kierunku.
Rozmyślał o misji, z jaką przybył na ziemię, jego zadaniem było nauczanie ludzi miłości do bliźniego. Ciężka to była praca,
oj ciężka-pomyślał Anioł. Mało wdzięczna gdyż ludzie najbardziej kochali tylko siebie, tym bardziej jego misja zdawała się mieć sens.
Gdy dotarł wreszcie pod stary zniszczony czasem dom był już naprawdę wyczerpany, droga była długa i stroma a i wiek już nie ten. Zapukał...
-Witamy w naszych skromnych progach rzekła kobieta, zapraszając Anioła do środka. Izba była mała, lecz ciepła i przytulna.
Mały chłopiec bawił się przy piecu, gdzie kobieta szykowała wieczerzę. Jej mąż układał wcześniej narąbane drwa.
-Wreszcie... Pomyślał zatrzymam się tam na noc odpocznę.
Ruszył na przód drogą wiodącą w wyznaczonym kierunku.
Rozmyślał o misji, z jaką przybył na ziemię, jego zadaniem było nauczanie ludzi miłości do bliźniego. Ciężka to była praca,
oj ciężka-pomyślał Anioł. Mało wdzięczna gdyż ludzie najbardziej kochali tylko siebie, tym bardziej jego misja zdawała się mieć sens.
Gdy dotarł wreszcie pod stary zniszczony czasem dom był już naprawdę wyczerpany, droga była długa i stroma a i wiek już nie ten. Zapukał...
-Witamy w naszych skromnych progach rzekła kobieta, zapraszając Anioła do środka. Izba była mała, lecz ciepła i przytulna.
Mały chłopiec bawił się przy piecu, gdzie kobieta szykowała wieczerzę. Jej mąż układał wcześniej narąbane drwa.
Miły
spokojny wieczór pomyślał.
-Jestem Aniołem rzekł, wędruję od domu do domu nauczając ludzi miłości bliźniego, ale jak widzę dziś będę miał wolne, gdyż wyglądacie na naprawdę szczęśliwą rodzinę.
-O tak odparła kobieta, kochamy się bardzo jak tylko można, po za sobą nie mamy na świecie nikogo
-Jestem Aniołem rzekł, wędruję od domu do domu nauczając ludzi miłości bliźniego, ale jak widzę dziś będę miał wolne, gdyż wyglądacie na naprawdę szczęśliwą rodzinę.
-O tak odparła kobieta, kochamy się bardzo jak tylko można, po za sobą nie mamy na świecie nikogo
a rodzina jest dla nas
najważniejsza.
Anioł pokiwał głową z uznaniem i zasiadł za pięknie nakrytym stołem. Kolacja była skromna, lecz odświętnie podana, najwidoczniej rodzina uznała Wysłannika jako szczególnego gościa. W izbie panowała rodzinna atmosfera.
-Jeśli byłoby więcej takich rodzin jak Wasza, rzekł Anioł moja misja nie byłaby potrzebna. Nie skończywszy myśli, ujrzał Anioł w odległym kącie pokoju, gdzie nie dochodziło światło lamp, rysującą się postać. Kto to? Spytał zaciekawiony anioł
-To dziadek odparł mały chłopiec . Starzec siedział na starym drewnianym stołeczku w ręce trzymał miskę... jadł.
-Dziadek jest już stary ma problemy z jedzeniem trzęsą mu się ręce i rodzice kazali mu jeść w kącie, nie pasował bowiem do nakrytego stołu a jego obecność ich denerwowała. Anioł nic nie odpowiedział, podziękował za gościnę i opuszczając dom, rzekł do domowników -przyjdzie dzień, gdy zrozumiecie sens słów miłuj bliźniego swego jak siebie samego.
Minęły lata, Anioł powtórnie zawitał do starego domu. Dotarłszy na pamiętne wzgórze, ujrzał młodzieńca siedzącego na progu, który strugał drwa
Anioł pokiwał głową z uznaniem i zasiadł za pięknie nakrytym stołem. Kolacja była skromna, lecz odświętnie podana, najwidoczniej rodzina uznała Wysłannika jako szczególnego gościa. W izbie panowała rodzinna atmosfera.
-Jeśli byłoby więcej takich rodzin jak Wasza, rzekł Anioł moja misja nie byłaby potrzebna. Nie skończywszy myśli, ujrzał Anioł w odległym kącie pokoju, gdzie nie dochodziło światło lamp, rysującą się postać. Kto to? Spytał zaciekawiony anioł
-To dziadek odparł mały chłopiec . Starzec siedział na starym drewnianym stołeczku w ręce trzymał miskę... jadł.
-Dziadek jest już stary ma problemy z jedzeniem trzęsą mu się ręce i rodzice kazali mu jeść w kącie, nie pasował bowiem do nakrytego stołu a jego obecność ich denerwowała. Anioł nic nie odpowiedział, podziękował za gościnę i opuszczając dom, rzekł do domowników -przyjdzie dzień, gdy zrozumiecie sens słów miłuj bliźniego swego jak siebie samego.
Minęły lata, Anioł powtórnie zawitał do starego domu. Dotarłszy na pamiętne wzgórze, ujrzał młodzieńca siedzącego na progu, który strugał drwa
-Co robisz spytał anioł
-Strugam stołki dla rodziców, bo już starzy są i niedomagają. Od dziś jeść będą w kącie, gdyż nie pasują do mego zastawionego stołu. Starzy rodzice dopiero teraz zrozumieli jak wielki popełnili błąd, kochać i szanować trzeba każdego bez względu na wiek stanowisko i poglądy. Zrozumieli jak bardzo egoistyczną była ich miłość i jakiej miłości nauczyli syna. Zapłakali nad własnym losem. Na ten widok drgnęło serce Anioła, zamknął oczy a gdy znów je otworzył, siedział przy pięknie nakrytym stole. Mały chłopiec bawił się przy piecu, gdzie kobieta szykowała wieczerzę jej mąż układał wcześniej narąbane drwa. Miły spokojny wieczór rzekł do starca siedzącego po drugiej stronie stołu."
-Strugam stołki dla rodziców, bo już starzy są i niedomagają. Od dziś jeść będą w kącie, gdyż nie pasują do mego zastawionego stołu. Starzy rodzice dopiero teraz zrozumieli jak wielki popełnili błąd, kochać i szanować trzeba każdego bez względu na wiek stanowisko i poglądy. Zrozumieli jak bardzo egoistyczną była ich miłość i jakiej miłości nauczyli syna. Zapłakali nad własnym losem. Na ten widok drgnęło serce Anioła, zamknął oczy a gdy znów je otworzył, siedział przy pięknie nakrytym stole. Mały chłopiec bawił się przy piecu, gdzie kobieta szykowała wieczerzę jej mąż układał wcześniej narąbane drwa. Miły spokojny wieczór rzekł do starca siedzącego po drugiej stronie stołu."
Ciekawa jestem, ile byśmy zmienili w swoim życiu, gdyby było to możliwe. Przypowieść prawdziwa i smutna, ale drzwi do drewutni to prawdziwa bajka.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.:)
Piękne serce zrobiłaś i całkiem ładnie prezentuje się na drzwiach drewutni :)
OdpowiedzUsuńDziecko moje zachwyciło się właśnie sówkami ,które są na pasku bocznym...zerknęłam okiem - super :)
Sielsko i anielsko, ciasto i kawa wyglądają smakowicie, serducho przepiękne. Cieplutko tu u Ciebie, pachnąco, domowo... aż chce się z tą kawką usiąść i zostać dłużej... Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuń