Zanim wyjawię co z golasów powstało,
dzisiaj taka mała odmiana
asortymentu i scenerii.
Wczoraj na krótko,
świat przyprószony był śniegiem,
jak ciasto cukrem pudrem.
Po śniegu nie ma dzisiaj śladu, po cieście również ;)
Za to na sesję zimową załapały się sowiszcza,
które powstały w ramach
odmiany od żmudnego wypychania chudych nóżek i rączek.
Muszę przyznać, że dbanie o bogate wnętrze moich szyjątek
jest najmniej ulubionym etapem twórczym.
Za to dobieranie tkanin i kolorów,
ubieranie to to co lubię najbardziej.
A tym czasem w ramach przerywnika,
zrobiłam przegląd w materiałkach i powstały takie oto ptaszydła.
Teraz wracam do golasów ;)
Jak się przyodzieją zaprezentują się na blogu.
Przesliczne te sowki. widac, ze uzywasz piekne materialy i cudownie je laczysz, no i wykonanie mistrzowskie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCudne :)
OdpowiedzUsuńJakie urocze, naprawdę piękne.
Pozdrawiam.
piękne sówki
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje szyjątka, zwróciłam też uwagę na piękne patchworkowe wstawki, pewnie czas już na duże formy parchworkowe?
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę.:)
Celu niestety to tylko materiał udaje patchwork. Jak dotąd prawdziwe "zszywanki" nawet te małe a co dopiero mówić o większych formach pozostają w sferze marzeń. Ale kto wie liczę, że moje marzenie o własnoręcznie wykonanym patchworku spełni się. Jest tylko jeden problem... wiele jest takich rzeczy które chciałabym zrobić sama, a doba nie chce się wydłużyć.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Słodziaki....Pozdrawiam pa....
OdpowiedzUsuń